Rozdział
2
Wstawał
nowy dzień, a w oknie pojawił się pierwszy promyk słońca. Ranek to była dla
Ambre najwspanialsza pora dnia. Wszystkie zmartwienia zabrał z sobą poprzedni
dzień. Wszystko stawało się jasne i oczywiste na wszystko patrzyło się z
lepszej strony. Zawsze dziewczynce wydawało się, że to, co dzieje z samego rana
nic nie zdoła opisać. Każdy nowy dzień to inne możliwości i wybory. Ambre nic
nie przeszkodziło w patrzeniu na pierwsze promienie słońca wyłaniające się z za
horyzontu. Siedziała przy oknie i myślała o słońcu i o nadchodzącym dniu. Dziewczynka
aż do odsłonięcia się ostatniego promienia czekała. Jednak wiedziała, że musi później
wstać od okna i zejść na dół. Ambre, więc zrobiła to, co zwykle. Wstała i zeszła
na dół. Jej matka stała już w drzwiach i czekała na nią.
-Ambre
musimy już wychodzić. Mam być w pracy punkt ósma. –Dziewczynka wróciła się po
plecak i pojechała z mamą. W czasie drogi żadna z nich się nie odzywała się.
Ambre była pochłonięta słońcem, a matka swoją pracą. Panowała grobowa cisza.
Słychać było tylko stukanie kół o beton.
-Tu
cię wysadzam. Biegnij, bo się spóźnisz. –Ambre pośpiesznie wysiadła i gdy
zbliżała się do drzwi usłyszała znajomy głos.
-Ambre!
-Cześć
Emma! Chodźmy, bo się spóźnimy.
-Dobrze.
Chodźmy już. – I obie weszły do sklepu.
Po pracy Ambre i Emma jak zwykle poszły
do domku na drzewie. Obie kochały go. Czuły się tam jak w swojej własnej
magicznej krainie.
-Emmo
może rozbudujemy ten domek. Bo jeśli tak zrobimy to będziemy miały więcej
miejsca do rozmów. –Mówiła, Ambre z rozmarzonym wzrokiem.
-No
dobrze tylko jak się do tego zabrać?
-To
proste trzeba wpierw zrobić projekt, a później trzeba budować już według niego.
–Emma skinęła głowę na znak, że się zgadza, a jej kruczo czarne włosy ułożyły
się w charakterystyczną falę. Jej złociste oczy zaś błysnęły jasnym światłem
niczym gwiazda. Obie zabrały się do rysowania. Emma wyjęła kartki ze skrzyni
oraz ołówek. Dziewczynki sądziły, że pójdzie im świetnie jednak, gdy wzięły
ołówki w ręce i wszystko było gotowe ich uśmiechy i podekscytowanie znikło z
twarzy. Pojawiła się za to myśl: „No tak uważałyśmy, że to łatwe. Chyba się
pomyliłyśmy” i siedziały bez ruchu pochłonięte myślami, aż nagle obie
podskoczyły i zaczęły rysować z takim zapałem, że nawet zapomniały gdzie się
znajdują. Obie skończyły dokładnie w tym samym czasie, a ich projekty
wyglądały, co dziwniejsze, identycznie. Dziewczynki zaczęły się śmiać, choć
było jasne, że będą tego samego zdania.
-Ambre
czas nam miną tak szybko. Może przyjdziemy tu jutro i zaczniemy, bo dziś jest
za późno.
-No
dobrze, ale… a niech będzie.
-Co?
Czyżby coś w domu było nie tak? Przecież twoja mama wyjechała, a ty nocujesz u
mnie.
-No
tak. Masz rację nie mam się, o co martwić. –Powiedziała Ambre i razem Emmą schowały
drabinkę i poszły do domu.
Gdy weszły do domu Emmy był już
wieczór. Kolacja czekała na stole. Pani Filam, matka Emmy, oraz jej ojciec pan
Filam, siedzieli już przy stole.
-Dzień
dobry Ambre! Jak się miewasz? Wyglądacie na bardzo zmęczone. –Powiedziała pani
Filam i spojrzała na dziewczynki. Były całe zakurzone. Matka Emmy wiedziała, że
znów były w domku, dlatego nie pytała, co się stało.
-Dzień
dobry Pani. Miewam się dobrze tylko jesteśmy trochę głodne. –Powiedziała Ambre
i uśmiechnęła się.
-Mamo
możemy już zacząć jeść? Jestem strasznie głodna.
-Dobrze,
dobrze. Tylko nie jedzcie za szybko. –Powiedział pan Filam, a dziewczynki
usiadły do stołu. Wszyscy zaczęli jeść.
Po kolacji obie dziewczynki poszły do
łóżek. Ambre często nocowała u Emmy, a Emma u niej, dlatego w każdym domu miała
swoje własne łóżka w tym samym pokoju.
-Emma!
Jak myślisz, po co moja mama wyjechała? –Powiedziała cichym głosem, Ambre i
spojrzała na nią.
-Ja?
Nie wiem. Ale się nie martw. Na pewno wróci. –I Emma uśmiechnęła się.
-Tak
myślisz? Bo… ja już nie wiem, co myśleć. Ona coś przede mną ukrywa. Bo… wczoraj
to… zachowywała się bardzo dziwnie i… -i zatrzymała się, bo nie była pewna czy
powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce czy nie. Bo z jednej strony naprawdę wiedziała,
że może jej zaufać, lecz z drugiej może wziąć ją za wariatkę, a wtedy nić przyjaźni
może stać się słabsza na drobne urazy. Emma nalegałaby zdradziła swą myśl, lecz
na próżno. Im bardziej nalegała tym bardziej Ambre zamykała się w sobie. Emma
patrzyła na nią z ciekawością. W jej oczach było widać zaciekawienie, a
niezłomny uśmiech był oznaką prawdziwej przyjaźni do swej towarzyszki. Zawsze
przyobiecywały sobie niezrównanie wzajemną przyjaźń. Niewiele osób zostało
związane takim wzajemnym zaufaniem i uczuciem jak te dziewczynki. Każda z nich
miała marzenia i wzajemnie wymieniała się nimi z drugą. Dziwne było, że co
dzień pamiętały swoje sny. Tak, że się nimi wymieniał. Słowem wszystkim, co
tylko się dało wiedzieć o jednej wiedziała tak, że druga. Znały się obie na
wylot. Gdy jednej nie było w szkole druga wiedziała, co się z nią dzieje. Były
jak siostry. Zawsze o tym marzyły i od kiedy pamiętały żyły w zgodzie i nie
miały przed sobą tajemnic.
Ambre odwróciła się i zasnęła z myślą o
lesie, co zawsze na nią działało kojąco i uspokajało ją. Emma zaś jeszcze
chwilę poleżała. Gnębiła ją myśl, „Co tak
skrywa moja przyjaciółka. Przecież wie, że może mi zaufać”. I z tą myślą
zasnęła w nadziei, że następny dzień odsłoni przed nią tę tajemnicę.
Joł Asia tu Ada...
OdpowiedzUsuńDaj na bloga obserwatorów to dołączę.!
A i ty dołącz do moich obserwatorów... ;-)
Przy okazji.. fajny blog