sobota, 28 września 2013

Rozdział 13



Wiem ile czasu mnie nie było i bardzo was za to przepraszam ale nie miałam weny, a szczerze powiem że do komputera u mnie w domu nie jest łatwo się dostać. Więc oto nowa notka... Miłego czytania ;)
 ***
Następnego dnia zbudził ją szmer na łóżku obok. Było jeszcze dość wcześnie bo słońce dopiero co się budziło. Ambre przeciągnęła się i spojrzała na swoją siostrę. Wyglądała teraz zupełnie inaczej. Długie, kruczoczarne włosy opadały na ramiona i sięgały łokci. Emma miała teraz trochę bledszą cerę, a oczy zmieniły barwę na żywą czerwień.
-Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Mam coś na…- zapytała Emma ujmując kosmyk włosów. Zamarła i szybko poderwała się z miejsca oglądając każdą część swojego ciała.
-Czujesz coś dziwnego? –Emma spojrzała na nią z niedowierzaniem.
-Co mi się stało? Jak? Kiedy?
-Wczoraj po starciu z Amazonkami. Co właściwie zrobiłaś? –Emma opadła na łóżko patrząc na swoją siostrę. Powoli się uspokajała. Inną sprawą było to że podobały jej się nowe włosy.
-Dokładnie nie wiem. Poczułam wewnętrzne ciepło ta jakby coś przeze mnie działało, coś jakby… duch? –Ambre siedziała z kamienną twarzą. Tak jak mówiła: nic jej już nie zdziwi.
-Możliwe. Czujesz się teraz inaczej? –zapytała. Emma nabrała powietrza i wypuściła jakby chciała coś w sobie poczuć.
-Tak. Jakiś niezrozumiały spokój. Coś jakby wszystko się we mnie poukładało. Tak jak czułam się w naszym świecie. –Czarnowłosa zaczęła się nad czymś głęboko zastanawiać zaś Ambre wstała przeciągając się po raz kolejny.
-Trzeba pójść do Holina i wszystko mu opowiedzieć. Pamiętasz chociaż co zdarzyło się po ataku? –Emma zamyśliła się.
-Niezbyt. Mgła zasłoniła mi oczy, a ostatnie co pamiętam to dziwne uczucie i Amazonki wylatujące z namiotu. –Obie wstały i wyszły na zewnątrz. Mimo wczesnej pory w obozie praca trwała. Niby zwykły obóz i nie ma tu nic do roboty. Ale jednak… Ludzie już dawno zajęci byli swoimi codziennymi obowiązkami jednak gdy siostry przechodziły przez obóz każdy witał je z uśmiechem.
-Czy mi się zdaje czy w tym miejscu wieści rozchodzą się dziwnie szybko. –zapytała szeptem Ambre.
-Nie zdaje ci się. Ale nie nazwałabym tego dziwnym zjawiskiem. Prędzej koleją rzeczy. –Przywitałyśmy się z kolejnym przechodzącym człowiekiem i chwilę później znalazłyśmy się na placu treningowym. Prawie cały był zapełniony lecz między ludźmi zobaczyłam znajomą twarz. Daniel właśnie stał przed tarczą w dłoni trzymając nóż do rzucania. W jednej chwili zamachnął się i ostrze pomknęło by wbić się w sam środek celu. Obie były pełne podziwu. Ambre szybko pociągnęła swoją siostrę w jego stronę. Stanęły przy nim gdy akurat wyciągał nóż z drzewa. Emma zauważyła że na trzonku miał wyrzeźbiony liść zaś na głowni wygrawerowane były jakieś napisy w niezrozumiałym dla niej języku.
-To było wspaniałe. –rzekła Ambre. Daniel uśmiechnął się i powiedział:
-Rzekłbym jedynie: ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć… -Po chwili spojrzał na Emmę.
-Widzę że zaczyna działać wewnętrzne „ja”. -Obie spojrzały niezrozumiale na chłopaka lecz on wskazał jedynie by szły za nim. Szybko trafiły do namiotu Holina który przywitał ich jak zwykle z entuzjazmem.
-Witajcie moi drodzy.  –uśmiechnął się szerzej gdy tylko zobaczył Emmę. -Widzę że przemówiło przez ciebie twoje wnętrze. To dobrze. –Dziewczyny patrzyły na niego tępo, a on jedynie się zaśmiał. –Gdy czarodziej po raz pierwszy użyje swojej mocy zmienia się. Moc jaka wydobywa się z jego ciała zmienia także wygląd. Niektórzy rosną, niektórym zmienia się kolor włosów… -zaśmiał się. -… lecz znam takiego któremu urósł nos!
-Zostanie mi tak? –zapytała Emma z udawaną obojętnością.
-Tak. Chyba że nie będziesz używała magii przez dłuższy okres czasu.
-To znaczy?
-To znaczy że nie wiadomo. –rzekł George który wszedł do namiotu. –Chodź. –odezwał się do Emmy. Dziewczyna lekko zaskoczona jego obecnością wyszła na zewnątrz. Holin spojrzał na Ambre i rzekł miło:
-Chciałabyś się jeszcze o coś zapytać? –Dziewczyna niepewnie na niego spojrzała.
-Tak… To znaczy, jeżeli Emma przeszła przez coś takiego to czy i ja będę musiała? –zapytała spoglądając na starca nieśmiało.
-Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Możliwe aczkolwiek nie jestem pewny. Widzisz w przypadku czarodziei to łatwe do przewidzenia lecz jeśli chodzi o wojowników… rzadko się to zdarza, a jeżeli już to z niewiadomych przyczyn.
-Chcę jeszcze zapytać o pewne określenie jakim mnie nazywały. –Holin spojrzał na nią zaciekawiony. –Tygrysica. Wiesz może dlaczego powiedziały do mnie w ten sposób? –starzec zastanowił się i rzekł:
-Tak ale dowiesz się w swoim czasie. –uśmiechnął się, a Ambre podziękowała i wyszła by chwilę później zacząć trening z Danielem.
Szatynka szła za Georgem na miejsce gdzie leżała księga. Mężczyzna stanął tak jak wcześniej i spojrzał na nią, a później na księgę znacząco. Dziewczyna szybko przyłożyła swój medalion do znaku, a okładka p raz kolejny się ruszyła ukazując wnętrze zapieczętowanego „skarbu”. Znów ukazały jej się znane słowa „Spis Tajemnic”.
-Mam nadzieje że nie muszę tłumaczyć przekazu jaki otrzymałaś wczoraj. –Emma spojrzała na niego nie rozumiejąc niczego. Starzec jedynie westchnął mówiąc coś pod nosem  i rzekł:
-Czarny wilk. –Emma dopiero wtedy załapała.
-Co mam teraz zrobić? –zapytała, a George spojrzał na nią ironicznie. Dziewczyna zwróciła wzrok na spis i odnalazła ciekawiącą ją rzecz. Wtedy rzekła cicho:
-Amazonki. –a księga znów uniosła się, a strony się przewróciły, a opadła dopiero gdy oczom Emmy ukazała się smukła postać kobiety odzianą w brązowy płaszcz ze skórzanymi *karwaszami. Trzymała w ręce łuk, a za pasem miała sztylet.
-Więc interesuje cię wizyta tych czarownic. Jak opisany jest rysunek? –zapytał. Dziewczyna szybko zwróciła wzrok na maleńki podpis pod obrazkiem.
-„Magiczny klan zamieszkujący najgęstsze z lasów.’” –spojrzała na Georga, a on westchnął.
-Może i wyglądają jakby można było pokonać je byłe magią lecz tak jak przeczytałaś są „magiczne”. Nie łatwo jest zobaczyć Amazonkę, a pokonać ją to prawie niemożliwe.
-Prawie? Czyli komuś się kiedyś udało? –zapytała Emma wsłuchując się w każde słowo swojego nauczyciela.
-Można tak powiedzieć… Ale jeżeli komuś się udaje zostaje wciągnięty do ich szeregów. –starzec mówił obojętnie lecz przy tym zdaniu spojrzał na Emmę, która lekko się przestraszyła.
-Jak to? Czyli że teraz mnie…
-Nie. Dopóki tego nie chcesz i umiesz się nim opierać nic ci nie zrobią.
-Ale ja nie wiem nawet jak to zrobiła?! –powiedziała przejęta dziewczyna.
-Odpowiedz mi na jedno pytanie… Co czułaś? –Dziewczyna odetchnęła i zastanowiła się:
-Najpierw ogromny strach lecz gdy chciały nas zmusić poczułam złość. Wtedy to uczucie rozlało się po całym moim ciele, a gdy próbowały nas zaczarować po prostu chciałam by odeszły. Nienawidziłam ich i wtedy to się stało. Czułam wtedy ogromną moc wewnątrz siebie jakby jakaś niewidzialna siła płynęła we mnie. –George spojrzał na Emmę znacząco. –Czyli ta moc wyzwala się gdy jakieś uczucie góruje nade mną? –Starzec podniósł oczy ku niebu i westchnął jakby mówił „Nareszcie”. –Ale jednego nie rozumiem. –George spojrzał na mnie przymrużając powieki. –Jak mam tym kierować? Przecież jak się na kogoś zezłoszczę to mogę zrobić coś czego bym nie chciała.
-Dlatego musisz nauczyć się opanowywać uczucia i okazywać je jedynie gdy będą potrzebne. Ale nie tylko. Nauczysz się dzięki temu stopować swoją moc. Bo wiadomym jest że taka dziewczynka jak ty nie zawsze się opanuje więc stopień użycia mocy też jest ważny. –Emma jedynie skinęła głową. Rozumiała swoje położenie i postanowiła postarać się jak tylko może, a pierwszym punktem było nie wpadnięcie w oburzenie gdy nazwał ją „dziewczynką”. Wzięła głęboki oddech i jeszcze raz kiwnęła głową. –Nie jest źle ale zbyt dobrze tez nie jest. Nie pokazuj że się wściekasz. –rzekł George, a jego słowa świadczyły o tym że specjalnie sprowokował Emmę. –Tylko musisz uważać by przy zbytniej radości też nie zwariować bo to co mówiłem nie tyczy się jedynie negatywnych cech. –po tych słowach odszedł. Emma spojrzała na książkę i zaczęła czytać…
Wspaniałe wojowniczki i bezbłędne łowczynie. Ich podstawowym wyposażeniem jest łuk ale nie mnie dobrze posługują się mieczem. Lecz strzeż się bo jest to lud któremu sprzeciwić się to wielki błąd. Ogromna moc której się uczą nie pochodzi jedynie z wysiłku fizycznego ale i z tego co płynie wewnątrz nich. Rzeka którą uznają za matkę nie jest zwykłym strumieniem. To pradawna kobieta, która swoją mocą przerażała nawet największych magów. Została zaklęta i nikt nie widział później nic tylko ta rzeka która płynie jest jedyną rzeczą która po niej została. Magiczny klan jest niepokonany, a kto raz do niego przystąpi już nie odejdzie. Uważają mężczyzn za niższy byt, a każda z nich nazywa się siostrą na pamiątkę tego że stanowią jedną rodzinę.
         Istnieje jednak zakazana moc… Moc o której nikt nigdy nie słyszał i one są jego źródłem…
***
*karwasze -można nazwać je przedramiennikami. Służą łucznikom do ochrony przedramienia by cięciwa nie raniła skóry. Robione zwykle ze skóry.