…Jeżeli jesteś prawdziwą
spadkobierczynią tego medalionu to z pewnością będziesz musiała powstrzymać to
Zło.
-A,
czym właściwie jest Zło?
-Eh,
czy ty musisz być taka oporna w tej kwestii? To po prostu Zło i taka informacja
powinna ci wystarczyć. Obyś nie dowiedziała się więcej. Wracając do księgi… otwórz
ją. –Dziewczyna ujęła niepewnie okładkę i odchyliła ją… lub miała taki zamiar,
bo ta ani drgnęła. Starzec prychnął.
-Czemu
los pokarał mnie takim dzieckiem? –Emma szybko przyłożyła medalion do znaku na
księdze i niepewnie spojrzała na Georga, a on przewrócił oczami. Nagle symbol
zaświecił i momentalnie okładka drgnęła. Emma pociągnęła za medalion i księga
się otworzyła. Na pierwszej stronie, dziwnym pismem, było napisane: „Spis
Tajemnic”. U dołu strony widniał czytelny podpis autora.
-Olion
Trias… -szepnęła Emma. Spojrzała na starca…
-Czyli
to prawda. Jesteś następcą Oliona. –westchnął. –Jak ja z tobą wytrzymam? Tego
nie wiem. Coś jeszcze jest tam napisane? –zapytał. Emma zdziwiła się, ale
przeczytała;
-„Spis
Tajemnic”. –Przewróciła na następną stronę. Jej oczom ukazał się ogromy spis,
który ciągnął się jeszcze chyba aż do końca książki. –Co to jest?
-Przed
chwilą powiedziałaś chyba nie muszę ci tłumaczyć. A teraz, co widzisz?
-Wiele
zapisów… A ty ich nie widzisz?
-Wpisy
w tej księdze zobaczyć może tylko „ktoś, kto był, zniknął, ale powrócił”. Więc?
-Nie
jestem pewna… tu jest napisane „Czarny Wilk”. –Nagle księga uniosła się do
góry, a strony same się przewróciły. Zatrzymała się na obrazie ogromnego
czarnego wilka. Stał na skale a w tle świecił ogromny księżyc. Wszystko
wyglądałoby pięknie gdyby nie fakt, że cały obrazek się ruszał. Emma niepewnie
spojrzała w oczy zwierzęcia i chwilę tak trwała póki on się nie pokłonił. –O co
mu chodzi? –zapytała lecz starzec spojrzał na nią wymownie i wtedy
oprzytomniała i zaśmiała się pod nosem. –Jest tu rysunek Czarnego Wilka. Rusza
się.
-A
przeczytałaś wpis pod spodem? –zadziwiła się, lecz spojrzała na zapis.
-Ale
tu widniej jedynie „Dowiesz się w najbliższym czasie”
-W
porządku.
-Co
to znaczy? –Starzec westchnął zrezygnowany.
-Olionie
ratuj! To znaczy, że… DOWIESZ SIĘ W NAJBLIŻSZYM CZASIE. –Emma uśmiechnęła się
niewinnie. –Na razie koniec. Księga będzie tu leżała, ale pamiętaj by sam jej
nie otwierać, bo nie znajdują się tu jedynie wizerunki i zapisy. Jest tu także
zacząstka czegoś, o czym dowiesz się niedługo. –Starzec wyszedł z namiotu, a
Emma poszła za nim.
Ambre opadła na swoje „łóżko”.
Była wyczerpana po treningu z Danielem, lecz wiedziała, że potrafi wiele rzeczy,
o których wcześniej nie miała pojęcia. Nagle usłyszała krzyk:
-Pali
się! Pożar! –Wypadła z namiotu i zobaczyła jak w całym obozie zawrzało. Nie
czuła jednak w powietrzu dymu. Rozglądnęła się po obozie i rzuciła jej się w
oczy postać ubrana w ciemnoczerwony płaszcz. Spod kaptura widać było triumfalny
uśmiech. Nagle odezwał się Daniel, który z niewiadomych przyczyn pojawił się
obok Ambre.
-Spokojnie
to fałszywy alarm. Moja siostra sądzi, że to zabawne. –Podszedł do postaci w
płaszczu. –Jud daj sobie spokój z tymi zabawami. To dziecinne. –Dziewczyna
zdjęła kaptur. Teraz wyraźnie widać było brązowe włosy splecione w długi
warkocz rozdzielający się na środku i układający w dwa opadające po obu stronach.
-Skończyć?!
Ty chyba sobie kpisz! Ja nigdy nie skończę. Widziałeś ich twarze?
-Tak…
Niema to jak amazonka w środku obozu.
-Oj,
braciszku. Daj spokój!
-Dam
spokój jak sobie pójdziesz.
-Więcej
szacunku. Tylko dzięki mnie jeszcze ten obóz stoi. Moje siostry dawno by go
zniszczyły gdybym się nie wstawiła. –Daniel był lekko zdenerwowany, lecz
opanowywał to po mistrzowsku. Ambre zbliżyła się.
-Kim
jesteś? –zwróciła się do dziewczyny.
-Judith,
siostra tego pacana i jedna z córek Amazonii…
-Czyli
Amazonka. Daj sobie spokój i znikaj! –wtrącił się Daniel.
-Nie
mogę. Moja przywódczyni chciała zobaczyć nowoprzybyłe. Ty pewnie jesteś jedną z
nich? –zwróciła się Ambre. Daniel zastąpił jej drogę.
-To
już nie wasza sprawa odkąd odwróciłyście się w czasie najazdu. A teraz odejdź!
–rzekł stanowczo.
-Braciszku,
braciszku… -pokręciła głową z dezaprobatą. -…wiesz, że ja zawsze dostaję to, co
chcę.
-Mam
na imię Ambre i na razie się nigdzie nie wybieram. Przyjdź innym razem to się
zastanowię. –rzekła stanowczo.
-Zadziorna…
ona jest genialna! Skąd ty ją wytrzasnąłeś? Nadawałaby się na amazonkę…
-Ani
mi się waż! Nie stanie się jedną z was. Wystarczy, że wiem, co stało się z moją
siostrą. To, co tu stoi to jest jedynie jej ciało, bo duch się ulotnił. –Daniel
mówił spokojnie, lecz widać było, że jest już lekko zły.
-Wiesz,
co Daniel? Jesteś po prostu zwykłym zdrajcą.
-Ja?!
Daj sobie spokój. Już nie zrobisz tym na mnie wrażenia. Odejdź.
-Wrócę
tu… -zniknęła za drzewami, lecz echem odbiło się: -… wkrótce. –Daniel odwrócił
się i uśmiechnął do Ambre poczym poszedł do swojego namiotu. Dziewczyna jeszcze
chwilę stała w miejscu poczym wróciła na łóżko. Do namiotu weszła Emma. Usiadła
na swoim posłaniu i zapytała:
-I
jak? –Ambre nie podniosła głowy.
-Nawet
niebyło tak źle, ale zmęczyłam się jak jeszcze nigdy.
-Bardziej
niż w trzeciej klasie? –zaśmiała się Emma.
-Bardziej.
A ty?
-Nawet,
nawet… -opowiedziały sobie nawzajem o swoich „treningach”.
-A,
co robiłaś później? –zapytała, Ambre.
-Poszłam
pogadać z ludźmi, z obozu. Trochę się pośmiałam, ale też poznałam wielu miłych
i sympatycznych mężczyzn.
-Ja
także nie jestem nieznana. Powaliłam pięciu wojowników ze straży.
-Niema
to jak skromność, co? –powiedziała z sarkazmem w głosie Emma.
-Zastanawiam
się skąd ta dziewczyna dowiedziała się o nas. –powiedziała zamyślona Ambre.
-Amazonka?
Nie mam pojęcia. Ale chyba jeszcze nie znamy zbytnio tutejszych „czarów” i…
tajemnic. Na razie możemy się tylko domyślać.
-Jeżeli
są to te same Amazonki, o których czytałam w książkach to chętnie je poznam.
-Szczerze
ci powiem, że niedługo się z nimi spotkamy. Czuję to. –Ambre spojrzała dziwnie
na Emmę, ale ta jedynie uśmiechnęła się niewinnie.
-A
myślisz, że w tej księdze są jakieś przydatne informacje?
-Tak!
Z tego, co zdołałam zrozumieć to jest tam wszystko o wszystkim. –rzekła z
przekonaniem Emma. Ambre z zamyśleniem pokiwała głową. –A dlaczego pytasz? –Przyjaciółka
spojrzała na nią sarkastycznie.
-Hmmm….
Nie mam pojęcia. No przecież na pewno nie, dlatego że jesteśmy w zupełnie innym
świecie, o którym, lekko mówiąc, nic nie wiemy. –Emma przewróciła oczami.
-Wiem,
że jest jeszcze inny powód. –Jej przyjaciółka uśmiechnęła się smutno.
-Nasza
przeszłość. Nie chciałabyś dowiedzieć się czegoś o mamie i ojcu? Bo szczerze ci
powiem, że niezbyt rozumiem to, co już wiemy.
-Ja
też nie. Staram się to spokojnie przeanalizować, a że dopiero teraz mam, jako
taki spokój to mogę pomyśleć. Oczywiście dobrze się złożyło, że ty też tu
jesteś. Zastanowimy się razem. –Wtedy do namiotu weszła Miranda.
-Nie
chcę przeszkadzać w, na pewno ciekawym, wywodzie, ale czas na posiłek.
Idziecie? –Ambre od razu wstała nie zważając, o czym wcześniej rozmawiała.
-Umieram
z głodu. –Emma poddała się.
-Skoro
tak…
-To
chodźcie. –Rudowłosa poprowadziła je pod wielkie ognisko, nad którym unosił się
kocioł. Przyjaciółki poczuły smakowity zapach. Całe miejsce na jedzenie
znajdowało się naokoło gotującego się wywaru. Ludzie stłoczeni w małe grupki
siedzieli w różnych miejscach. Niektórzy pod drzewami, a inny na trawie. Daniel
siedział z Holinem na kamieniu i dyskutował z nim o czymś zawzięcie. Każdy
trzymał w dłoni miskę lub podobne naczynie.
Nagle jakiś mężczyzna z czarnymi
jak smoła wąsami i takiego samego koloru włosami, zamachał do Emmy i krzyknął:
-Hej!
Dołącz do nas! –Siedziała przy nim większa część ludzi. Kilka kobiet i mężczyzn.
Emma podeszła w tamtą stronę i uśmiechnęła się do „czarnego”
-Dziękuję,
Bill. –On uśmiechnął się przyjaźnie.
-Niema
sprawy!
-Mam
na imię Ambre. –rzekła blondynka. Mężczyzna uścisnął jej rękę.
-Jak
już pewnie słyszałaś… Bill. –Dziewczyna przysiadła się do Emmy.
-Przypominasz
mi kogoś… -spojrzała znacząco na swoją przyjaciółkę, która z początku nie rozumiała,
lecz po chwili ją olśniło.
-No
tak…
-Wyglądasz
zadziwiająco podobnie do pewnego leśniczego…
-Kto
to jest ten „leśniczy”? –zaciekawił się, lecz właśnie wtedy rozległ się gong.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się w stronę kotła, przy którym teraz stał
Daniel.
-Jutro
z rana proszę o zgłoszenie się do Namiotu Głównego osoby z Patrolu Naczelnego i
Czarnego Żurawia. –Wyglądało to na informacje ogólne. Coś jak… ogłoszenia parafialne?
–Kolejny patrol zaginął, więc musimy wzmożyć czujność. Straże będą podwójne,
więc dziś rozdam kolejność wart. Przez całą noc miejcie przy sobie broń. I…
-Jedzcie!
–krzyknął Holin, a wtedy to, co było w kotle uniosło się i trafiło do każdej
miski. Ambre i Emma spojrzały po sobie.
-Proszę.
–odezwał się głos nad nimi. Był to Daniel. Trzymał w ręce dwie wypełnione
przysmakiem miski. –Ten stary zawsze mi przerwie jak jestem na końcu. –Uśmiechnął
się kwaśno i wręczył im naczynia poczym usiadł obok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz