piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 10



                …Jeżeli jesteś prawdziwą spadkobierczynią tego medalionu to z pewnością będziesz musiała powstrzymać to Zło.
-A, czym właściwie jest Zło?
-Eh, czy ty musisz być taka oporna w tej kwestii? To po prostu Zło i taka informacja powinna ci wystarczyć. Obyś nie dowiedziała się więcej. Wracając do księgi… otwórz ją. –Dziewczyna ujęła niepewnie okładkę i odchyliła ją… lub miała taki zamiar, bo ta ani drgnęła. Starzec prychnął.
-Czemu los pokarał mnie takim dzieckiem? –Emma szybko przyłożyła medalion do znaku na księdze i niepewnie spojrzała na Georga, a on przewrócił oczami. Nagle symbol zaświecił i momentalnie okładka drgnęła. Emma pociągnęła za medalion i księga się otworzyła. Na pierwszej stronie, dziwnym pismem, było napisane: „Spis Tajemnic”. U dołu strony widniał czytelny podpis autora.
-Olion Trias… -szepnęła Emma. Spojrzała na starca…
-Czyli to prawda. Jesteś następcą Oliona. –westchnął. –Jak ja z tobą wytrzymam? Tego nie wiem. Coś jeszcze jest tam napisane? –zapytał. Emma zdziwiła się, ale przeczytała;
-„Spis Tajemnic”. –Przewróciła na następną stronę. Jej oczom ukazał się ogromy spis, który ciągnął się jeszcze chyba aż do końca książki. –Co to jest?
-Przed chwilą powiedziałaś chyba nie muszę ci tłumaczyć. A teraz, co widzisz?
-Wiele zapisów… A ty ich nie widzisz?
-Wpisy w tej księdze zobaczyć może tylko „ktoś, kto był, zniknął, ale powrócił”. Więc?
-Nie jestem pewna… tu jest napisane „Czarny Wilk”. –Nagle księga uniosła się do góry, a strony same się przewróciły. Zatrzymała się na obrazie ogromnego czarnego wilka. Stał na skale a w tle świecił ogromny księżyc. Wszystko wyglądałoby pięknie gdyby nie fakt, że cały obrazek się ruszał. Emma niepewnie spojrzała w oczy zwierzęcia i chwilę tak trwała póki on się nie pokłonił. –O co mu chodzi? –zapytała lecz starzec spojrzał na nią wymownie i wtedy oprzytomniała i zaśmiała się pod nosem. –Jest tu rysunek Czarnego Wilka. Rusza się.
-A przeczytałaś wpis pod spodem? –zadziwiła się, lecz spojrzała na zapis.
-Ale tu widniej jedynie „Dowiesz się w najbliższym czasie”
-W porządku.
-Co to znaczy? –Starzec westchnął zrezygnowany.
-Olionie ratuj! To znaczy, że… DOWIESZ SIĘ W NAJBLIŻSZYM CZASIE. –Emma uśmiechnęła się niewinnie. –Na razie koniec. Księga będzie tu leżała, ale pamiętaj by sam jej nie otwierać, bo nie znajdują się tu jedynie wizerunki i zapisy. Jest tu także zacząstka czegoś, o czym dowiesz się niedługo. –Starzec wyszedł z namiotu, a Emma poszła za nim.
                Ambre opadła na swoje „łóżko”. Była wyczerpana po treningu z Danielem, lecz wiedziała, że potrafi wiele rzeczy, o których wcześniej nie miała pojęcia. Nagle usłyszała krzyk:
-Pali się! Pożar! –Wypadła z namiotu i zobaczyła jak w całym obozie zawrzało. Nie czuła jednak w powietrzu dymu. Rozglądnęła się po obozie i rzuciła jej się w oczy postać ubrana w ciemnoczerwony płaszcz. Spod kaptura widać było triumfalny uśmiech. Nagle odezwał się Daniel, który z niewiadomych przyczyn pojawił się obok Ambre.
-Spokojnie to fałszywy alarm. Moja siostra sądzi, że to zabawne. –Podszedł do postaci w płaszczu. –Jud daj sobie spokój z tymi zabawami. To dziecinne. –Dziewczyna zdjęła kaptur. Teraz wyraźnie widać było brązowe włosy splecione w długi warkocz rozdzielający się na środku i układający w dwa opadające po obu stronach.
-Skończyć?! Ty chyba sobie kpisz! Ja nigdy nie skończę. Widziałeś ich twarze?
-Tak… Niema to jak amazonka w środku obozu.
-Oj, braciszku. Daj spokój!
-Dam spokój jak sobie pójdziesz.
-Więcej szacunku. Tylko dzięki mnie jeszcze ten obóz stoi. Moje siostry dawno by go zniszczyły gdybym się nie wstawiła. –Daniel był lekko zdenerwowany, lecz opanowywał to po mistrzowsku. Ambre zbliżyła się.
-Kim jesteś? –zwróciła się do dziewczyny.
-Judith, siostra tego pacana i jedna z córek Amazonii…
-Czyli Amazonka. Daj sobie spokój i znikaj! –wtrącił się Daniel.
-Nie mogę. Moja przywódczyni chciała zobaczyć nowoprzybyłe. Ty pewnie jesteś jedną z nich? –zwróciła się Ambre. Daniel zastąpił jej drogę.
-To już nie wasza sprawa odkąd odwróciłyście się w czasie najazdu. A teraz odejdź! –rzekł stanowczo.
-Braciszku, braciszku… -pokręciła głową z dezaprobatą. -…wiesz, że ja zawsze dostaję to, co chcę.
-Mam na imię Ambre i na razie się nigdzie nie wybieram. Przyjdź innym razem to się zastanowię. –rzekła stanowczo.
-Zadziorna… ona jest genialna! Skąd ty ją wytrzasnąłeś? Nadawałaby się na amazonkę…
-Ani mi się waż! Nie stanie się jedną z was. Wystarczy, że wiem, co stało się z moją siostrą. To, co tu stoi to jest jedynie jej ciało, bo duch się ulotnił. –Daniel mówił spokojnie, lecz widać było, że jest już lekko zły.
-Wiesz, co Daniel? Jesteś po prostu zwykłym zdrajcą.
-Ja?! Daj sobie spokój. Już nie zrobisz tym na mnie wrażenia. Odejdź.
-Wrócę tu… -zniknęła za drzewami, lecz echem odbiło się: -… wkrótce. –Daniel odwrócił się i uśmiechnął do Ambre poczym poszedł do swojego namiotu. Dziewczyna jeszcze chwilę stała w miejscu poczym wróciła na łóżko. Do namiotu weszła Emma. Usiadła na swoim posłaniu i zapytała:
-I jak? –Ambre nie podniosła głowy.
-Nawet niebyło tak źle, ale zmęczyłam się jak jeszcze nigdy.
-Bardziej niż w trzeciej klasie? –zaśmiała się Emma.
-Bardziej. A ty?
-Nawet, nawet… -opowiedziały sobie nawzajem o swoich „treningach”.
-A, co robiłaś później? –zapytała, Ambre.
-Poszłam pogadać z ludźmi, z obozu. Trochę się pośmiałam, ale też poznałam wielu miłych i sympatycznych mężczyzn.
-Ja także nie jestem nieznana. Powaliłam pięciu wojowników ze straży.
-Niema to jak skromność, co? –powiedziała z sarkazmem w głosie Emma.
-Zastanawiam się skąd ta dziewczyna dowiedziała się o nas. –powiedziała zamyślona Ambre.
-Amazonka? Nie mam pojęcia. Ale chyba jeszcze nie znamy zbytnio tutejszych „czarów” i… tajemnic. Na razie możemy się tylko domyślać.
-Jeżeli są to te same Amazonki, o których czytałam w książkach to chętnie je poznam.
-Szczerze ci powiem, że niedługo się z nimi spotkamy. Czuję to. –Ambre spojrzała dziwnie na Emmę, ale ta jedynie uśmiechnęła się niewinnie.
-A myślisz, że w tej księdze są jakieś przydatne informacje?
-Tak! Z tego, co zdołałam zrozumieć to jest tam wszystko o wszystkim. –rzekła z przekonaniem Emma. Ambre z zamyśleniem pokiwała głową. –A dlaczego pytasz? –Przyjaciółka spojrzała na nią sarkastycznie.
-Hmmm…. Nie mam pojęcia. No przecież na pewno nie, dlatego że jesteśmy w zupełnie innym świecie, o którym, lekko mówiąc, nic nie wiemy. –Emma przewróciła oczami.
-Wiem, że jest jeszcze inny powód. –Jej przyjaciółka uśmiechnęła się smutno.
-Nasza przeszłość. Nie chciałabyś dowiedzieć się czegoś o mamie i ojcu? Bo szczerze ci powiem, że niezbyt rozumiem to, co już wiemy.
-Ja też nie. Staram się to spokojnie przeanalizować, a że dopiero teraz mam, jako taki spokój to mogę pomyśleć. Oczywiście dobrze się złożyło, że ty też tu jesteś. Zastanowimy się razem. –Wtedy do namiotu weszła Miranda.
-Nie chcę przeszkadzać w, na pewno ciekawym, wywodzie, ale czas na posiłek. Idziecie? –Ambre od razu wstała nie zważając, o czym wcześniej rozmawiała.
-Umieram z głodu. –Emma poddała się.
-Skoro tak…
-To chodźcie. –Rudowłosa poprowadziła je pod wielkie ognisko, nad którym unosił się kocioł. Przyjaciółki poczuły smakowity zapach. Całe miejsce na jedzenie znajdowało się naokoło gotującego się wywaru. Ludzie stłoczeni w małe grupki siedzieli w różnych miejscach. Niektórzy pod drzewami, a inny na trawie. Daniel siedział z Holinem na kamieniu i dyskutował z nim o czymś zawzięcie. Każdy trzymał w dłoni miskę lub podobne naczynie.
                Nagle jakiś mężczyzna z czarnymi jak smoła wąsami i takiego samego koloru włosami, zamachał do Emmy i krzyknął:
-Hej! Dołącz do nas! –Siedziała przy nim większa część ludzi. Kilka kobiet i mężczyzn. Emma podeszła w tamtą stronę i uśmiechnęła się do „czarnego”
-Dziękuję, Bill. –On uśmiechnął się przyjaźnie.
-Niema sprawy!
-Mam na imię Ambre. –rzekła blondynka. Mężczyzna uścisnął jej rękę.
-Jak już pewnie słyszałaś… Bill. –Dziewczyna przysiadła się do Emmy.
-Przypominasz mi kogoś… -spojrzała znacząco na swoją przyjaciółkę, która z początku nie rozumiała, lecz po chwili ją olśniło.
-No tak…
-Wyglądasz zadziwiająco podobnie do pewnego leśniczego…
-Kto to jest ten „leśniczy”? –zaciekawił się, lecz właśnie wtedy rozległ się gong. Wszystkie spojrzenia zwróciły się w stronę kotła, przy którym teraz stał Daniel.
-Jutro z rana proszę o zgłoszenie się do Namiotu Głównego osoby z Patrolu Naczelnego i Czarnego Żurawia. –Wyglądało to na informacje ogólne. Coś jak… ogłoszenia parafialne? –Kolejny patrol zaginął, więc musimy wzmożyć czujność. Straże będą podwójne, więc dziś rozdam kolejność wart. Przez całą noc miejcie przy sobie broń. I…
-Jedzcie! –krzyknął Holin, a wtedy to, co było w kotle uniosło się i trafiło do każdej miski. Ambre i Emma spojrzały po sobie.
-Proszę. –odezwał się głos nad nimi. Był to Daniel. Trzymał w ręce dwie wypełnione przysmakiem miski. –Ten stary zawsze mi przerwie jak jestem na końcu. –Uśmiechnął się kwaśno i wręczył im naczynia poczym usiadł obok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz