sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 6 CD Historia Mex'y


         Więc zacznijmy od początku…
To jest Mexa lub jeżeli wolicie Lurd. Kilka lat temu panował tu ład i porządek którego może pozazdrościć każda rzeczywistość. Rządził tu w ten czas Rechall, król dobry i sprawiedliwy. Miał on żonę, Sebeth która wkrótce po ślubie urodziła mu potomka. Jednak para królewska chciała zachować to w tajemnicy co też się im udało choć z trudnością. W tych właśnie czasach Mex’a była u szczytu potęgi można powiedzieć że był to jej złoty wiek. Każdy cal królestwa był zadbany, a wszyscy mieszkańcy darzyli się nawzajem ogromnym zaufaniem. Jednakże…
Po kilku latach beztroskiego życia, coś wstrząsnęło krajem. Mianowicie buntownicy którzy zaatakowali wschodnie granice i jak fala zalali całą wschodnią część kraju. Król zareagował błyskawicznie i wysłał legiony które miały zapobiec rozprzestrzeniającym się wojownikom. Coś jednak poszło nie tak… Kilka dni po wysłaniu wojsk Rechall zniknął… Nie zostało po nim nic żaden ślad, po prostu zniknął. Cały kraj pogrążył się w strachu. Wysłane przez króla obrońcy zostali pokonani choć dokońca nie wiadomo dlaczego. Królowa próbowała temu zapobiec jednak nie zdołała bo gdy wysłała legiony pod granice do zamek dotarli buntownicy i wojownicy których wysłał wcześniej Rechall. Byli jakby opętani, nieobecni. Po kilku dniach zaatakowali stolicę i zamek. Zajęli go błyskawicznie bo osłabiony, nie miał zbyt wiele wojska. Właśnie gdy mięli atakować pałac z nikąd pojawił się król i wtargnął do niego pierwszy.
-To znaczy że Rechall jakby na to czekał. –rzekła Emma, a Daniel w odpowiedzi pokiwał głową.
-Otóż to! Gdy wyszedł krzyknął że królowa zniknęła, a wraz z nią potomek. Ale nie krzyczał tego do armii tylko do ludu który chował się po zamku. Tuż po tym zniknął. Zupełnie jak wcześniej, a na zamku władzę przejął uzurpator i jeden z baronów sąsiedniego królestwa Kariss. Tuż po tym, całym krajem wstrząsnął kryzys który pożarł głodem ponad połowę ludzi ,a i jeszcze teraz mimo naszej pomocy wielu mieszkańców jest bitym znieważanym i cierpi głód, a także niedostatek. Nikt nigdy mu się nie postawił i my jesteśmy pierwsi.-ostatnie zdanie wymówił z wyraźnym smutkiem w głosie.
-Mówiąc „my” kogo masz na myśli?- zapytała tym razem Ambre wyprostowując nogi jednak nie spuszczając oka z Daniela.
-Jestem jednym z ludzi którzy prowadzą bunt przeciwko samozwańczemu władcy.
-Czyli jesteś jednym z członków ruchu oporu? –zapytała Emma z niewyjaśnioną ciekawością.
-Tak... myślę że można to tak nazwać. –powiedział obojętnym głosem jednak widać było że podśmiewa się pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz